W annałach spirytyzmu możemy znaleźć doprawdy zadziwiające historie :). I jak
tu nie wierzyć w duchy, jeśli Aleksander Aksakow (1832-1903), wybitny badacz
tego tematu i jeden z pionierów parapsychologii, przytacza w swojej książce Animizm i spirytyzm taką oto historię:
Do pani Conant, medium seansującego tylko w
kółkach prywatnych, zgłosił się obcy z prośbą o seans, na którym podobno duch
jego zmarłego przyjaciela obiecał dać mu dowód swej tożsamości. Na pytanie
medium o to, skąd wie, że duch da mu ten dowód, obcy wyjaśnił, że był u innego
medium, ale tam duch przyjaciela oznajmił mu, że przez tamto medium nic nie
potrafi zdziałać i dlatego właśnie podał mu adres pani Conant.
Zorganizowano więc seans, ale ołówek jedynie pukał po papierze, nic nie
pisząc. Pani Conant sądziła już, że seans się nie udał, jednak jej gość
oświadczył, że właśnie otrzymał dowód tożsamości, albowiem zmarły był
telegrafistą tak samo jak on i przekaz wypukał mu ołówkiem, używając do tego alfabetu
Morse’a.
Cyt. za: J. Świtkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Lwów 1939
Zobacz też:
W młodzieńczym idealizmie człowiek ogląda prawdę… – Albert Schweitzer
Zimne powiewy
Widzenie senne w dniu śmierci przyjaciela